Widzielismy leniwce! No nie zupelnie w dzikim lesie, a w stacji ekologicznej uniwersytetu i w wiosce (to jednak prawda, ze Indianie biora je z lasu jako maskotki dla dzieci.... edukacja o rzadkich gatunkach kuleje), ale widzielismy, glaskalismy i trzymalismy w rekach!!!!!! Niesamowite stworki. Mozemy wracac ;)
Las rownikowy to jednak nie Zoo, srednia spotykalnosc weza 0,5/dzien, chociaz ptakow, malp, motyli mrowek, a szczegolnie moskitow pod dostatkiem. Dwie noce biwakowalismy w lesie spiac w hamakach (pod moskitierami), fajne przezycie jak wszystko nad glowa spiewa lub drze sie w nieboglosy.
Uwaga na to co spi w kaloszach. Wojetkowi wkradl sie skorpion, ale chyba sie zaczadzil bo nie mial sily zaatakowac.