Geoblog.pl    asiwo    Podróże    Na leniwce! Ameryka Południowa 2010/2011    Ciezarowką do Vallemi
Zwiń mapę
2010
05
gru

Ciezarowką do Vallemi

 
Paragwaj
Paragwaj, Concepción
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11760 km
 
Do Concepcion docieramy ok.5.00 rano. Za 30 min jest autobus do Vallemi (50.000PYG/os), ale pochopnie rezygnujemy z tej formy transportu, bo mamy plan dotrzeć tam statkiem. Idziemy do portu. Statek owszem płynie, ale we wtorek... Autobus oczywiście odjechał (jest jeden dziennie, ale czy codziennie to też nie takie pewne). Zostaje stop. Przemieszczamy się z wolna w stronę drogi wylotowej. Po drodze załapujemy się jeszcze na Mszę o 7.00. Pomimo otwartych wszystkich okien i drzwi, chodzących wentylatorów niewielkiej ilości osób w kościele jest tak gorąco, że jesteśmy bliscy omdlenia.... a w tym czasie w Polsce...

Łapanie stopa idzie bardo źle. Dopiero koło 12.00 udaje man się przemieścić do najbliższej wioski (7km), a do przejechania mamy ponad 150km, co w przypadku braku asfaltowych dróg nie jest tak znów blisko. Zjadamy obiad i znów wędrujemy na wylotówkę. W przydrożnym barze pytamy czy jest to droga do Vallemi. "Tak, ale autobus jedzie jutro"... wiemy, ale cóż robić. Nasz rozmówca podejmuje za to temat i mówi, ze te samochody (3 ciężarówki, których kierowcy robią tu właśnie zakupy) jadą do Vallemi, po czym zagaduje z nimi i wskazuje nam pierwszy z samochodów - możemy wsiadać :)

Konwersacja z kierowcą jest dość trudna, poza tym, że jesteśmy z Polski i "Paragwaj jest bardzo piękny, zielony", niewiele potrafimy powiedzieć. Rozmowa "rozkręca się" gdy na szybie dostrzegamy litewską winietkę, z udostępnionych mam dokumentów wynika, ze auto to zostało do Ameryki Pd sprowadzone z Niemiec przez Litwę (a więc pewnie i polskie drogi).

Krajobrazy piękne "buena vista" potrafimy zabłysnąć hiszpańszczyzną....

Atrakcje w czasie drogi są trzy:
1. Dostrzegamy walący się most... niestety okazuje się, że jest czynny i musimy przez niego przejechać i to ciężarówką z 2 przyczepami...
2. Stłuczka, w aucie za nami kierowca zagadał się ze swoim zmiennikiem i w nas walnęli. Nikomu nic się nie stało, ale chłodnicę rozwalili... Naprawa trwa 2 godz.
3. Robi się już szaro gdy natrafiamy na drodze na "korek". Okazuje się ze jakaś ciężarówka zaryła się w błocie i zatarasowała drogę. Objechać jej się nie da. Trzeba czekać do jutra aż ziemia trochę obeschnie... Uuuuuuuu no niby nam się nie śpieszy, ale wokół kręci się kilku kierowców w tym facet ze strzelbą i pistoletem. No niby jesteśmy w Ameryce Pd, broń rzecz codziennego użytku, ale tak zupełnie komfortowo się nie czujemy. Nasz kierowca mówi, że tamten to policjant (pewnie raczej ochroniarz), bo ciężarówka która utknęła "muchos, muchos dolaros" ... Jest ciepło, można by spać pod gołym niebem, zostaje nam nawet przydzielony hamak, bo na karimacie spać nie można (insekty), za chwile jednak nasz kierowca mówi, że mamy spać w kabinie (on pójdzie do 2 auta), bo w hamaku zjedzą nas moskity. Miło. Dostajemy też kolacje przygotowaną na grillu (ryż, wołowina, zupa gulaszowa - mniam).

Rano jakby nigdy nic auta ruszają. O 11.00 jesteśmy w Vallemi, żegnamy się z naszymi i dostajemy propozycję powrotu za 2 dni, jakbyśmy szukali transportu. Zobaczymy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
asiwo

Asia i Wojtek
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 55 wpisów55 9 komentarzy9 349 zdjęć349 0 plików multimedialnych0