Po północy trafiamy (z trudem, bo nieoznaczony) do bardzo fajnego poleconego hostelu. Rano niespodzianka budzimy się w jednym pokoju z dziewczyny po TiR UAM. Miło się gawędzi, ale dziewczyny pierwszy miesiąc w Peru przeznaczyły na naukę hiszpańskiego i muszą lecieć na lekcje, a my z wolna planujemy jakby tu się przemieścić w kierunku Cusco. Wędrujemy do wskazanego w poprzednim wpisie zagłębia terminalowego i decydujemy się na jazdę Tepsą o 14.00. Kupujemy bilety, zostawiamy bagaże i idziemy pochodzić po centrum. Generalnie zabytki OK, nie żeby jakoś powały.